wtorek, 22 czerwca 2010

Olka odwiedza Babcię Stasię i Dziadka Grzesia


Jest bardzo ciepło więc wybieramy się do dziadków do Jaworzna posiedzieć w cieniu altany i spędzić miło dzień. Oleśka uwielbia i babcię i dziadka, ale to dziadek Grześ cieszy się większymi względami Oli :)  Chociaż i babcia Stasia jest na fali kiedy śpiewa piosenkę i Indianinie (U a le le). Olka jest w tedy w siódmym niebie :)
Olka robi stopą "żwirki muchomorki" :) Jest z niej taka śmieszka. Uwielbia jak się ją całuje w szyjkę, pęka wtedy ze śmiechu. Ciągle się pluje, a to oznaka, że idą kolejne zęby. 


Oleśka niedługo skończy 7 m-cy i ostatnio zauważyłam, że jak leży w łóżeczku wbrew własnej woli, to z szybkością karabinu maszynowego wyrzuca z siebie "mamamamamamamamamamamama" -Chcę wierzyć, że mnie woła :) Ponad to raczkuje do przodu i do tyłu, no i wreszcie nauczyła się przewracać z brzucha na plecy. Aaaaa, dzisiaj  moja mama dała swojej wnuczce po raz pierwszy jagody. Niech wasza wyobraźnia popracuje jak wyglądało pyszczydło Olki i wszystkie inne przynależności.

27.06. 2010 - wyjazd w Pieniny z Olką. Mała przepłakała pół dnia. Myślę, że jej idą zęby. Generalnie wyjazd można uznać za udany. 

sobota, 19 czerwca 2010

Pierwsza wizyta w Krakowskim ZOO

Kupiliśmy Oli nosidełko turystyczne mając nadzieję, że uda nam się połazić z nią trochę po górach. W końcu nadarzyła się okazja na przetestowanie gadżetu. Postanowiliśmy wybrać się do ZOO. Na dzień dobry powitały nas pawie. Ola była zadowolona jedynie przy małpach, przez resztę wycieczki marudziła do granic niemożliwości. Jedyne czym udawało nam się ją uspokoić to chrupki kukurydziane. W końcu zasnęła zmęczona u Łukasza na plecach.




wtorek, 15 czerwca 2010

Czerwcowe upały


Niemiłosierne upały w Krakowie. O 8mej, a najpóźniej o 9tej jesteśmy z Olą w parku. Tam mamy upatrzoną ławkę w cieniu. Siedzimy do 11-12tej. Olka robi sobie małą 30 min drzemkę, a ja czytam thriller medyczny "Grzesznik" kupiony w Biedronce;) Czas płynie tak wolno i błogo. Od dawna czuć w powietrzu lato:D  Po powrocie Olkę zazwyczaj dosypia dwie godziny. Moje dziecko ma niesamowitą intuicję i jak tylko przymknę oko na 5 minut z pokoju obok natychmiast dobiega głos rozbawionej Olki :) Nigdy ale to nigdy nie budzi się z płaczem, zawsze jest radosna i uśmiechnięta. Ola zasypia sama w pokoju. Po prostu ją kładziemy i zamykamy drzwi, a ona ucina sobie drzemkę. 

Ola je coraz więcej produktów. Nie gotuję jej jedzenia jałowego, je to co my, tyle, że gotowane. Jestem przeciwniczką miksowania, więc rozdrabniam widelcem. Poza tym Olka ma 6 zębów więc nie ma problemu. Póki co jeszcze łyka jak kaczor, ale próbuje czasami coś pogryźć. Z owoców Olka pochłania arbuzy i melony, gruszki, jabłka i banany. Pół truskawki też czasem dostanie. Nie ma póki co (odpukać w niemalowane) żadnych objawów uczulenia pokarmowego.

Przykładowy obiad (gotowane na parze)

1 klops z cielęciny (z porem) wielkości piłeczki do ping ponga
1 średnia marchewka
0,5 pietruszki
1 średni ziemniak
kawałek brokuła lub kalafiora