niedziela, 1 lipca 2012

Ostatnie przełomy

W ciągu ostatniego miesiąca Ola zmieniła nam się bardzo, jakby taka doroślejsza się stała :) W związku z tym mamy kilka sukcesów:

1) Ola nie potrzebuje smoka do spania. "Odsmoczkowanie" przeszła bezboleśnie.
2) Od dwóch tygodni Ola jest odpieluchowana. Po nocy budzi się z sucha pieluchą. 
3) Od 2 dni Ola korzysta z ubikacji, a nocnik stoi i kurzy się ;)
4) Ola od września idzie do przedszkola. Na razie na dwie godziny dziennie i stopniowo będziemy wydłużać czas tak, żeby zatęskniła za dziećmi i panią wychowawczynią. Myślę, że jest gotowa, ale czy jest tak faktycznie to wyjdzie w praniu.
5) Od jakiegoś czasu chętnie próbuje nowe potrawy.
6) Od miesiąca nadaje jak katarynka, a ja zapomniałam co to spokój ;) Wcale mi to jednak nie przeszkadza. Ola mówi całymi zdaniami. Czasami brakuje jej słów i bardzo się złości, ale stara się jak może.

Jednym słowem dziecko nam rośnie i dorośleje... !!!

Olka i basen

Podczas pobytu w Beskidach poza chodzeniem po górach zażywaliśmy także kąpieli w pobliskim kompleksie w Leśnej. Oprócz basenu wewnętrznego jest również zewnętrzny, ale temperatura wody w basenie zewnętrznym była wyższa niż w jacuzzi, więc Ola nie miała chęci pływać "pod chmurką". Ola na basenie była po raz pierwszy i na początku nie obyło się bez kilku łez, ale po chwili pływała w rękawkach i kółku oraz z deską. Basen wpisał się w codzienny repertuar dnia. Ola uwielbia basen i pływanie.


Olka zdobywa szczyty

Zrobiły nam się małe zaległości, które były spowodowane rodzinnym wyjazdem. Ponieważ nie mieliśmy ochoty po raz kolejny na Tatry, wybraliśmy tym razem Beskidy, a za miejsce pobytu Szczyrk. Mieszkaliśmy w cudownym miejscu - Apartamenty Górska Legenda, które warto polecić każdemu, kto lubi góry, a wybiera się z dziećmi. Właściciele posesji zadbali o najmniejsze szczegóły: elektroniczne nianie dla rodziców, foteliki do karmienia, nocniki, wanienki, a przede wszystkim duży pokój do zabaw dla dzieci przypominający zamek, pełen zabawek, książeczek itp. W trakcie realizacji jest również mały plac zabaw na zewnątrz. Mamy też własny wkład w ten pokój, bo przed wyjazdem zrobiłyśmy małe porządki w księgozbiorach i w pudle z zabawkami, które oddałyśmy Legendzie. Ola szybko dorasta i to co ją interesowało jeszcze dwa miesiące temu, dziś odeszło do lamusa.




W pierwszym i drugim dniu wypoczynku towarzyszyli nam babcia Stasia i dziadziuś Grześ i pupil Nika. Ola spacerowała razem z nami i zaczęliśmy się zastanawiać nad sensem posiadania (jeszcze) wózka, bo Ola chętniej wybiera rower czy hulajnogę, a nawet nogi, aniżeli "parasolkę". Olka po raz pierwszy jechała gondolową koleją linową na SZYNDZIELNIĘ. Bardzo jej się podobało, zwłaszcza wsiadanie i wysiadanie w biegu:) Kiedy już wjechaliśmy na górę, Mała nie posiadała się z radości, biegała, bzikowała mimo upału. 



A potem odpoczywała:) 

Odwiedziliśmy też schronisko na Szyndzielni. To był początek i zaprawa przed zdobyciem Klimczoka. Na następny dzień wybraliśmy się na Klimczok. Olka weszła w zasadzie samodzielnie pod samo schronisko. Jedynie jakieś 300 m tata musiał ją ponieść w nosidle, ale to tylko dlatego, że była zmęczona upałem i śpiąca. Jak tylko znalazła się w nosidle, usnęła. Nie twierdzę, że się wchodziło łatwo, bo jednak dla 2,5 latki taka eskapada jest nie lada osiągnięciem. Na początku pomógł nam pies, którego spotkaliśmy po drodze. Piesek w pewnym momencie zniknął, więc Ola wołała go niemal do samej góry. Później pomogła nam nagroda, która "czekała na nią na górze" :) Klimczok zaskoczył nas bardzo pozytywnie fantastycznym zapleczem zarówno gastronomicznym, jak również miejscem zabaw przeznaczonym dla dzieci. 













Do szczyrku zeszliśmy odwiedzając schronisko Chata Wuja Toma. W drodze powrotnej Ola więcej czasu spędziła w nosidełku, a to dlatego, że zejście okazało się kamieniste na tyle, że nie poradziłaby sobie z przeszkodami.