niedziela, 10 lutego 2013

Teatr Otwarty TO

Z powodu choroby jakiś czas temu Olę ominął teatrzyk w przedszkolu. Dlatego korzystając z nadarzającej się okazji wybraliśmy się do teatru Otwartego TO. Olka zaprosiła do udziału w wycieczce do teatru swojego przedszkolnego przyjaciela Kubusia. 
Najpierw była szarlotka w Cafe Culca (fajne miejsce, ale czystość stolików pozostawia wiele do życzenia, a pani obsługująca powinna się bardziej przyłożyć do ich mycia - pronto w spray'u nie zmyje klejących się plam ze stolika!). W każdym razie dzieciaki były bardziej niż zadowolone, śmiały się a rodzice mogli nie istnieć:) Była wspinaczka po ściance, gra w kręgle i mnóstwo, mnóstwo śmiechu i radości.


 Rozbawieni i szczęśliwi wybraliśmy się na spektakl: JAK TO SMOK ZROBIŁ JEDEN NIEFORTUNNY SKOK. Sztuka okazała się rewelacyjna. Olka śmiała się i żywo reagowała na widowni. To jej pierwsza wycieczka do teatru i myślę, że nie ostatnia (połknęła bakcyla :)). Klaskała, komentowała i brała czynny udział w występie. W pewnym momencie na scenie pojawił się Grzyb Filip. Ola na jego widok rozpoczęła tyradę na temat tego, jak była na wakacjach w górach i jak jej dałam do ręki takiego samego grzyba. Nie mogła przestać mówić na ten temat. Bardzo się nakręciła :) Sztuka podobała jej się bardzo. Jesteśmy z niej ogromnie dumni!:)

Impreza ostatkowa:)

Rodzice też się muszą czasami zrestetować. W związku z ostatnim weekendem karnawałowym wybraliśmy się na imprezę organizowaną przez naszych przyjaciół. Temat przewodni: "Postaci z horrorów". 
Ola wymęczona przez cały dzień padła jak przysłowiowa "dziadkowa koza", a my szybciutko wbiliśmy się w nasze stroje i pojechaliśmy spotkać się w wesołym gronie. Wróciliśmy w nocy wchodząc do mieszkania na paluszkach, żeby przypadkiem nikogo nie obudzić. Kiedy tylko zamknęliśmy drzwi wejściowe z sypialni usłyszeliśmy: "Mamusia! Tatuń!". Naszym oczom ukazała się w sekund kilka, uradowana Oleśka. Z relacji babci wynika, że nasz Bąbel obudził się zaraz kiedy tylko wyszliśmy z domu.  i dokazywał do 2 w nocy, czyli naszego powrotu. Kiedy babcia została "uwolniona" i poszła spać, a w jej ślady również i tata Oli, Mała kazała sobie zrobić wyskakującą grzankę i "gadać" z nią w kuchni przez kolejne pół godziny :) Uwielbiamy ją, bo jest w tym wszystkim niesłychanie urocza i wrażliwa, troskliwa. 

Ciocia Ilonka i Wujek Piotruś

W dniu wczorajszym Ola wraz z nami została oficjalnie zaproszona na ślub i przyjęcie weselne cioci Ilonki i Wujka Piotra :) Olka obiecała, że w stroju Krakowianki będzie sypała Państwu Młodym płatki róż. Tak więc czeka nas okres treningów. Olka uwielbia obojga więc nie powinno być problemów... no chyba że z tremą, ale i z tym sobie poradzimy!

Olka do cioci i wujka: "Przyjdźcie jeszcze do nas!"... po chwili dodając "z czekoladką" ;)