niedziela, 28 października 2012

Tup tup... to ja ZIMA! :)

No i spadł śnieg:) 









Wytwórnia pierogów

Ola bardzo lubi pomagać w kuchni. Przystawia wtedy krzesło, żeby być wyżej i zaczyna działać: chce dolewać, nalewać, dosypywać, no i kroić. Tym razem jednak Oleśka wałkowała, ugniatała, wycinała kółka i zaciskała :)

Warkocz

Oli w końcu na tyle urosły włosy, że mama może się wyżyć :)



Facet


Olka narysowała "faceta", w prawym dolnym rogu podpisała swoje dzieło :)

Weekendowe podróże

Korzystając z ostatnich jak się później okazało promieni jesiennych, wybraliśmy się na rodzinny wyjazd w Beskid Żywiecki. Niestety Olka była w trakcie kuracji antybiotykowej, więc nasza pani doktor zaleciła abyśmy nie forsowali naszego koralika. Zostały nam więc spacery, raczej bliskie aniżeli te dalekie, choć wcale nie mniej urokliwe. Było łażenie leśnymi ścieżkami, przypadkowe zbieranie grzybów i podziwianie krajobrazów. Oleśka to bardzo dzielny piechur :)





W drodze powrotnej zahaczyliśmy o Pszczynę. Trafiliśmy na dzień św. Huberta, więc mieliśmy możliwość zobaczyć pokaz ptaków łownych, psów gończych. Szukając parkingu zupełnie przypadkiem odkryliśmy nowe miejsce w Pszczynie - Zagrodę Żubrów. Olce najbardziej do gustu przypadły sarenki, martwy zając i dzieci ;)