wtorek, 13 marca 2012

Olka w Brugii

W końcu nastał weekend i zważywszy na piękną słoneczna pogodę wybraliśmy się całą rodziną do Brugii. Miasto niezwykle nas urzekło architekturą i panującym tam klimatem. Brugia ma nie wiele wspólnego z Krakowem, a jednak czuliśmy się tam jak w domu. ...i wszędzie unoszący sie zapach czekolady... nie byle jakiej, bo belgijskiej:D Ola chłonęła miasto jak gąbka wodę. Biegała, szalała, aż w końcu w jednym z zaułków spotkaliśmy grajka, który wydawał dźwięki z czegoś co przypominało woki. Olka była zafascynowana dźwiękami stanęła na środku i tańczyła, podskakiwała i biegała w rytm muzyki. A to własnie o tym grajku mowa: http://www.youtube.com/watch?v=f-2jpA_0TmA

Ola nie odpuściła w sklepie z czekoladą i tata kupił Oli lizaka, z którego mała cieszyła się chyba najbardziej w ciągu całego dnia. Zapewne wrócimy do Brugii i nie wykluczone, że w najbliższy weekend:)