Jako że Olka boi się panicznie MUCHY postanowiłyśmy dziś okiełznać jej strach. Wykonałyśmy kawał dobrej roboty i nie da się ukryć, że Ola przy klejeniu owada pękała ze śmiechu. Najczęściej rozbrajało ją odklejające się skrzydełko, albo głowa :)
Do przygotowania muchy potrzebne nam były:
- drewniane spinacze do bielizny
- czarny brystol
- czarna farba i pędzelek
- złote kropki
- taśma dwustronnie klejąca
- przeźroczysta sztywna folia (ja wycięłam z jakiegoś przypadkowego opakowania) z której powstały skrzydła