poniedziałek, 2 kwietnia 2012

Przygrywanie do kotleta

Ola jeszcze będąc malutkim ledwie chodzącym robaczkiem uwielbiała muzykę. Nasze dziecko "śpiewa, tańczy, recytuje" ;) A tak poważnie, to  ma bardzo dobry słuch i potrafi bawić się dźwiękami i każdą, nawet najmniejszą rzeczą która wydaje jakikolwiek odgłos. 
W czasie niedzielnego obiadu nie mogło zabraknąć przygrywki do tzw. kotleta :)


Tu jeszcze nie miała roku, a już jej się nogi i biodra rwały do tańca :)
Do Teletubisiów Ola też stworzyła choreografię.


Zosia Samosia


Ola zaskakuje nas samodzielnością. Potrafi już sama pięknie się wykąpać, umyć zęby (nałożyć pastę na szczoteczkę, wyszorować zęby - nawet trzonowe, wypluć pastę), wsypać sobie chrupki do miski, samodzielnie jeść, wchodzić po stromych schodach, włączyć sobie wieże i ulubione piosenki, włączyć/wyłączyć tv, obsługiwać dotykowy telefon komórkowy wchodząc w swoje ulubione katalogi, potrafi kroić nożem, no i potrafi się ubrać. Ostatnio założyła spódniczkę całkiem sama, a za chwilę wparowała do pokoju w ubranych samodzielnie spodniach. Trudność była taka, że ubierała je na getry i spodnie są dość wąskie, ale jak widać - Olka dała radę i nie ważne, że tył na przód:) Rodzice i tak umierają z dumy!!:D

Test KASKU rowerowego

No więc tak... Dostałam od mojego męża piękny rower i to 8-biegowy. Ponieważ Olka wyraziła chęć do jazdy razem z mamą, nie mogło  obejść się bez zakupu kasku, który sama sobie wybrała, kiedy staliśmy już do kasy:D Kask tani nie był, ale przede wszystkim bezpieczeństwo naszego dziecka. Ola uwielbia swoje nakrycie głowy. Tata z Olką nawet poddali kask testom póki co w warunkach domowych:D Jak tylko zakupimy fotelik rowerowy to się zaraz pochwalimy.

Karuzela

Olka uwielbia karuzelę. Zapałała miłością do jednej w centrum handlowym jeszcze będąc w Krakowie . W Axel też jakąś mamy. Może nie jest tak kolorowa i świecąca, ale według naszej Olki jest najfajniejsza atrakcją w mieście:) Młoda nie potrafi jeszcze powiedzieć karuzela, więc mówi tylko "KA". Od kilku miesięcy uwielbia też bajkę "In The Little Night Garden", gdzie również jest karuzela. Na koniec bajki karuzela się zamyka, a Olka wpada w tak straszliwy szloch, że za każdym razem kiedy bajka jest emitowana (5 dni w tygodniu), muszę ją na koniec przytulać. Strasznie to przeżywa. Próbowałam wyłączyć TV, ale jest awantura, próbowałam odwrócić jej uwagę, ale i to nie podziałało.

MYCIE GŁOWY

Mycie olkowej głowy to koszmar i dla dziecka i dla nas. Co niedzielę mam więcej siwych włosów i nadszarpnięte nerwy. Ola nie znosi myć głowy i zastanawiamy się dlaczego, bo w Polsce do jakiegoś czasu nie mieliśmy z tym żadnego problemu. Ola rzuca się w wanience, wpada w histerię do tego stopnia, że wyrywa sobie włosy ze złości i to garściami. Jesteśmy zrozpaczeni, bo żadne, ale to żadne metody nie skutkują. Idąc tropem Super Niani, pomyślałam, że kupię jej fajne kolorowe puzzle przyklejane do płytek i za każdym razem kiedy bezboleśnie (mniej lub bardziej) umyjemy głowę, Ola w nagrodę otrzyma jeden klocek, albo dwa. Niestety pomysł okazał się fiaskiem, bo jak tylko zaczęłam Oli delikatnie dłonią moczyć głowę, mała wpadła w szał i wyskoczyła jak poparzona z wanienki wprost do mnie na ręce. Próbowaliśmy odwracać uwagę, rozmawiać, tłumaczyć, pokazywać, że mycie głowy nie boli, delikatnie spłukiwać włosy, zasłaniać buzię i co? I NIC! W planach mamy jeszcze użycie kolorowej pianki do włosów i robienie śmiesznych fryzur... może wtedy... Póki co jesteśmy bezradni. Otulamy Olkę ręcznikiem tak, żeby nie wierzgała nogami i rękoma i na siłę płuczemy włosy z szamponu. Wszelkie rady mile widziane. Aha, jeszcze w tym tygodniu, albo przyszłym kupimy maskę do nurkowania... Nie śmiejcie się, staramy się jakoś okiełznać paraliżujący strach naszego dziecka, bo jej komfort psychiczny i spokojny sen są dla nas najważniejsze. p.s. Właśnie wpadłam na pomysł, że może jutro na kartce papieru poprzyklejamy szampon, jakąś dziewczynkę albo chłopczyka w wanie i potem mu dokleimy z waty pianę na włosach, a potem jeszcze suszarkę i czystą głowę na koniec:D I jeszcze umyjemy głowę jakiemuś pluszakowi i przy okazji go wypierzemy;) Plan na jutro jest! Trzymajcie kciuki za powodzenie AKCJI:)

Zaborcza Olka

Ola w zasadzie nie widzi taty przez cały dzień, bo jak my przekręcamy się na drugi bok, to tata już wychodzi do pracy, a wraca dopiero o 18tej. Olka po 19:30 pada jak kawka, więc w tygodniu nie mają wspólnego czasu zbyt wiele. Jak Łukasz tylko otwiera drzwi, Ola stoi w przedpokoju i podaje mu kapcie, rzuca się na szyję, obcałowuje i jest gotowa do gonitwy. Dlatego do gonitwy, bo ich ulubioną zabawą jest bieganie wokół stołu, pod stołem itd. ewentualnie skakanie po łóżku w sypialni na górze. Czekam tylko, aż z którymś trzeba będzie jechać do szpitala na szycie głowy;) A tak poważnie to nawet nie staram się ingerować w ten "ichni" czas. Siadam sobie w kątku i zajmuję się swoimi sprawami. Dziś wykorzystując fakt, że Łukasz jest w trakcie obiado-kolacji rozpoczęliśmy rozmowę. Olka w tym czasie zachęcała tatę do biegania wokół stołu i strasznie marudziła, mimo kilkukrotnego upominania, że "tata musi najpierw zjeść obiad, żeby mieć siłę się z nią bawić". Nie zadziałało. 
W końcu Łukasz mówi: 
 - "Oleczko, tatuś wie, że jesteś i wcale Cię nie ignoruje, tylko chce porozmawiać z mamusią przez chwilkę" 
 - "Z mamą NIE" - odpowiedziała stanowczo Olka. 
- "A z kim?" - zapytał 
- "Tata goń!" 
 No i weź bądź tu mądry co odpowiedzieć. Wcale się nie dziwię, że mała jest taka zaborcza o te półtorej godziny i swojego tatusia i nawet mi to nie przeszkadza:)