W zasadzie jadaczka naszej córki się nie zamyka. Gada, gada i jeszcze raz gada co nas niezmiernie cieszy. Wczoraj siedząc leniwie w misce w ogródku prowadziła ze mną dialog:
Ola: (do Tygrysa) Skakuj!Siup!
Mama: Olu bawisz się z tygryskiem?
Ola: (usadowiając się w miednicy z pluszakiem)Tak, brum brum!
Mama: A gdzie masz kierownicę?
Ola: No tu! (pokazuje na uchwyt miednicy)
Mama: A gdzie masz biegi?
Ola: Biegów ni ma...
Mama: Olu a gdzie zabierasz tygrysa na przejażdżkę?
Ola: Tatuch!
Mama: I co będziecie robić z tatą?
Ola: Am am!
Mama: A co będziecie jeść?
Ola: Maon!!! (Makaron to jedno z pierwszych słów jakie Ola wypowiedziała).
Olka uroczo mówi zwłaszcza że, wszystkie "ć", "ś" wypowiada jako "ch" i tym oto sposobem mamy:
Tatuś - Tatuch,
Dyduś - dyduch
Miś - mich
itd.
Mała również uroczo nazywa swoich dziadków:
Iwonka - ONKA
Stasia - SIASIA
Marek - MAJEK
Zdziś - ZICH
Ggrześ - GECH
Olesia co raz bardziej tęskni za Polską i dziadkami. Dziś przyszła i oznajmiła mi:
"Mamo, Oa babi Mimi, brum" (mamo, Ola chce do Babci i Mimi). Rozczuliła mnie tym bardzo zwłaszcza, że święta tuż tuż, a my spędzimy je z dala od naszych rodzin.