Postanowiliśmy w końcu ochrzcić naszego koralika. Wybraliśmy moja parafię i przy okazji wizyty u księdza ustaliliśmy datę naszego ślubu. Postanowiłam Olę ubrać w swoją sukienkę do chrztu i wcale nie żałuję swojej decyzji. Buciki niestety okazały się nieco za małe i Olka zrzuciła je w połowie ceremonii. Była bardzo dzielna i wcale nie płakała. Wujek Sebastian, który został Oli chrzestnym ojcem z całego tego przejęcia i powagi wylał na siebie cała stearynę ze świecy. Ponieważ chrzciny były w dniu kiedy chowano oficjeli w Krakowie po katastrofie w Smoleńsku, przedostanie się do restauracji przy Rynku okazało się porażką, jak zresztą obsługa itd. Niemniej jednak nie stanowiło to dla nas najmniejszego problemu.
Ola z pradziadkami
Ola z Rodzicami Chrzestnymi: ciocią Moniką i wujkiem Sebastianem