Olka jest zębatką. Ku naszej uciesze Oli pod koniec piątego miesiąca wyszedł Oli pierwszy ząbek bez większych przebojów. Zęba znalazła babcia Iwonka. Kilka dni później mama znalazła drugiego:) Postanowiłam odstawić Olę od piersi, zwłaszcza że i tak nie najada się już moim pokarmem i musimy ją dokarmiać Bebilonem.
Przez te kilka miesięcy karmiąc mojego koralika piersią, nauczyłam się, że banany, zielone ogórki szkodzą Oli. Na wszelki wypadek nie jadłam również niczego co wzdyma, a i moje ukochane pomidory poszły w kąt, bo raz mieliśmy akcję "zielona kupka".
Karmiąc Olę piersią powoli przyzwyczajaliśmy ją do różnego rodzaju smaków i zapachów. Raz dostała skórkę od chleba, raz żuła kabanosa. Na pewno jest fanką kaszek Bobovity (zwłaszcza waniliowych). Słoiczki się całkowicie nie przyjęły. Jadła tylko "gruszkę Williamsa" i nic poza tym. Wcale jej się nie dziwię, bo to takie jakieś jałowe, bez smaku. Wolę przygotowywać zupki i obiadki własnoręcznie. Nie wierzę, że coś co ma termin przydatności pół roku jest zdrowe i faktycznie takie super ekologiczne.
Ola bardzo lubi zapach cynamonu i wanilii, smak galaretki i sok z melona w każdej ilości. Wysysa to swoimi dziąsłami. Teraz muszę uważać, żeby nie odgryzła jakiegoś kawałka. Uwielbia też serek topiony z szynką. Jak na załączonym obrazku widać nie gardzi też kabanosem:D
Ola stara się być niezwykle samodzielna wyrywa nam swoją łyżeczkę z rąk i chce sama jeść.