Niemiłosierne
upały w Krakowie. O 8mej, a najpóźniej o 9tej jesteśmy z Olą w parku.
Tam mamy upatrzoną ławkę w cieniu. Siedzimy do 11-12tej. Olka robi
sobie małą 30 min drzemkę, a ja czytam thriller medyczny
"Grzesznik" kupiony w Biedronce;) Czas płynie tak wolno i błogo. Od dawna czuć w powietrzu lato:D Po powrocie Olkę zazwyczaj dosypia dwie godziny. Moje dziecko ma niesamowitą intuicję i jak tylko
przymknę oko na 5 minut z pokoju obok natychmiast dobiega głos
rozbawionej Olki :) Nigdy ale to nigdy nie budzi się z płaczem, zawsze jest radosna i uśmiechnięta. Ola zasypia sama w pokoju. Po prostu ją kładziemy i zamykamy drzwi, a ona ucina sobie drzemkę.
Ola je coraz więcej produktów. Nie gotuję jej jedzenia jałowego, je to co my, tyle, że gotowane. Jestem
przeciwniczką miksowania, więc rozdrabniam widelcem. Poza tym Olka
ma 6 zębów więc nie ma problemu. Póki co jeszcze łyka jak
kaczor, ale próbuje czasami coś pogryźć. Z
owoców Olka pochłania arbuzy i melony, gruszki, jabłka i
banany. Pół truskawki też czasem dostanie. Nie ma póki co
(odpukać w niemalowane) żadnych objawów uczulenia pokarmowego.
Przykładowy obiad (gotowane
na parze)
1
klops z cielęciny (z porem) wielkości piłeczki do ping ponga
1
średnia marchewka
0,5
pietruszki
1
średni ziemniak
kawałek
brokuła lub kalafiora