wtorek, 15 czerwca 2010

Czerwcowe upały


Niemiłosierne upały w Krakowie. O 8mej, a najpóźniej o 9tej jesteśmy z Olą w parku. Tam mamy upatrzoną ławkę w cieniu. Siedzimy do 11-12tej. Olka robi sobie małą 30 min drzemkę, a ja czytam thriller medyczny "Grzesznik" kupiony w Biedronce;) Czas płynie tak wolno i błogo. Od dawna czuć w powietrzu lato:D  Po powrocie Olkę zazwyczaj dosypia dwie godziny. Moje dziecko ma niesamowitą intuicję i jak tylko przymknę oko na 5 minut z pokoju obok natychmiast dobiega głos rozbawionej Olki :) Nigdy ale to nigdy nie budzi się z płaczem, zawsze jest radosna i uśmiechnięta. Ola zasypia sama w pokoju. Po prostu ją kładziemy i zamykamy drzwi, a ona ucina sobie drzemkę. 

Ola je coraz więcej produktów. Nie gotuję jej jedzenia jałowego, je to co my, tyle, że gotowane. Jestem przeciwniczką miksowania, więc rozdrabniam widelcem. Poza tym Olka ma 6 zębów więc nie ma problemu. Póki co jeszcze łyka jak kaczor, ale próbuje czasami coś pogryźć. Z owoców Olka pochłania arbuzy i melony, gruszki, jabłka i banany. Pół truskawki też czasem dostanie. Nie ma póki co (odpukać w niemalowane) żadnych objawów uczulenia pokarmowego.

Przykładowy obiad (gotowane na parze)

1 klops z cielęciny (z porem) wielkości piłeczki do ping ponga
1 średnia marchewka
0,5 pietruszki
1 średni ziemniak
kawałek brokuła lub kalafiora