- lipiec 2009 (ciąża) - Ola leci ze mną do Szwecji do Łukasza. Przez cały lot była bardzo grzeczna, tylko od czasu do czasu wypinała pupkę do głaskania. Ale po wylądowaniu mała Oleśka dała mi popalić, ale tylko dlatego że przez cały dzień po prostu się nie ruszała jak to miała w swoim zwyczaju. Na szczęście wszystko wróciło do normy i na następny dzień Bu-Bu fikało koziołki
- maj 2010 - pakowanie pudeł i przeprowadzka do babci i dziadka
- październik 2010 - wyjazd do Holandii (I)
- czerwiec 2011 - powrót do Polski
- styczeń 2012 - wyjazd do Holandii (II)
W międzyczasie oczywiście krótkoterminowe pobyty w kraju.
Tak więc w tym roku praca mojego męża, a taty Oli zagnała nas do Holandii po raz drugi, z tym wyjątkiem tylko, że w zasadzie na samo południe kraju do prowincji Zelandia. Zanim tam jednak dotarliśmy, jeden dzień spędziliśmy w Belgii w mieszkaniu Łukasza. Podróż do Belgii jak zawsze minęła nam fantastycznie. Ola rewelacyjnie znosi jazdę samochodem. O ile krótkie dystanse może pokonywać w swoim foteliku za siedzeniem kierowcy, o tyle podróże 14 godzinne lubi spędzać na środku tylnego siedzenia mając pełne spektrum drogi. Za każdym razem zatrzymujemy się wyłącznie żeby zatankować i przy okazji coś zjeść, a i na stacjach na których Ola może pobrykać na placu zabaw, albo w "krejzolandach" wewnętrznych. Swoją drogą ciekawe czy są strony internetowe z informacjami, gdzie warto tankować jeśli chodzi o komfort podróży z dzieckiem? Muszę poszperać. Na dzień podróży wybraliśmy 31 grudnia. Kierowaliśmy się przede wszystkim brakiem ciężarówek na trasie, mniejszym natężeniem ruchu. I faktycznie przeczucie nas nie zawiodło. Trasy były czarne, ruch znikomy (czasami minęła godzina zanim kogokolwiek spotkaliśmy na trasie). Przed podróżą żartowaliśmy, że razem z Oleńska nowy rok powitamy na stacji benzynowej i tak własnie było. W baku było sucho a my panicznie szukaliśmy czynnej stacji benzynowej. Po dwóch próbach straciliśmy nadzieję, ale się udało i właśnie wtedy wybiła 12ta! NOWY 2012 ROK.
Ola jest już taka dorosła. Rośnie w oczach, a czas zapitala jak głupi! Tam bardzo chciałabym zatrzymać każdą chwilę nieco dłużej...