wtorek, 27 lipca 2010

Szpitalny epizod

24 lipca Ola zaczęła dziwnie skrzypieć, nic nie chce jeść. Po konsultacji z naszą Panią Celinką nie czekamy tylko pędzimy do Szpitala w Prokocimiu. Pani doktor na izbie przyjęć potraktowała nas baardzo oschle i powiedziała, że wydziwiamy, bo dziecku nic nie jest. Matka wie lepiej! Skierowano nas do lekarza i kazano czekać. Ola była bardzo grzeczna. Przyszła nasza kolej. Lekarka osłuchała Olę i zajrzała do gardełka. Okazało się, że najprawdopodobniej to początki zapalenia krtani. Zareagowaliśmy w porę. Krtań w takim wieku jakim jest Ola bywa bardzo niebezpieczna, ponieważ puchnie i dziecko może się udusić. Skierowano nas na oddział. Panie wbiły Oli wenflon, a ja płakałam razem z nią. Mała była przerażona. Łukasz został z mała w szpitalu a ja pojechałam szybko spakować jej rzeczy. Oli podano antybiotyk i dostała inhalacje. Była bardzo dzielna, a ja mogłam z nią zostać na oddziale przez cały czas. Spałam na dwóch złożonych fotelach, ale wcale mi to nie przeszkadzało. Nigdy tak się o nią nie bałam. Łukasz przyjeżdżał zaraz po pracy prosto do nas. Po trzech dniach Ola została wypisana z zaleconym antybiotykiem.  

Umiejętności Oli:
- potrafi sama stać w łóżeczku

Wszyscy mówią, że Olka silna jest i duża. I mówią o niej "jaki ładny chłopiec", dlatego kupiliśmy kilka ubrań w różu i różowy wózek "parasolkę". Niemniej jednak tak wygląda dziecko które wciaga makaron w tempie ekspresowym z rosołkiem, klopsiki cielęce, pomidorówkę itd. Po prostu nasze dziecko lubi dobrze zjeść :)

piątek, 2 lipca 2010

Kąpiele, lody, spacery, życie bez pośpiechu, czyli lato w Krakowie


Oleśka uwielbia kąpiele na balkonie. Mogłaby się pławić w wodzie bez końca. W zasadzie nie o miejsce chodzi a o basen i wodę:






Ponieważ jest tak ciepło, leniwie, a na pewno przyjemnie zabraliśmy z Łukaszem naszą córkę na spacer nad Wisłą. Olka w te upały niechętnie chce ubierać skarpetki i buciki, dlatego nawet jej nie zmuszamy. Poza tym ona wiecznie trzyma nogi w górze, albo na oparciu wózka - jest strasznie wyluzowanym dzidziusiem:D

Na spacerze towarzyszyła nam ciocia Ewa, która uraczyła Oleśkę sorbetem jagodowym. Mała prawie sikała z radości po nogach. Dodam, że były to pierwsze w jej życiu lody. 





10.07.2010 - Byliśmy na Kazimierzu zahaczając o ogród botaniczny. Niestety w słońcu za długo nie dało się posiedzieć i pospacerować, a w cieniu żarły komary ;/  Olka uwielbia wałęsać się z nami po Krakowie. Jest bardzo towarzyska.



Olka pięknie pije przez słomkę, a nawet przez dwie słomki!