poniedziałek, 11 czerwca 2012
Jak w kalejdoskopie
Ola dziś mnie zaskoczyła swoim radosnym uśmiechem, byciem grzeczną i posłuszną. A co najważniejsze marudzenie i płacz odeszły do lamusa... przynajmniej na razie. Chciałoby się rzec ANIOŁ NIE DZIECKO:) Nie chwalmy jednak dnia przed zachodem słońca, ale może to kolejny skok rozwojowy? Ola od dwóch dni w końcu wróciła po bardzo długiej przerwie do jedzenia warzyw np. fasolki i owoców innych aniżeli jabłko, a mianowicie arbuza. Cieszy nas to ogromnie!! Dodam również, że Ola ma zakaz spożywania słodyczy pod wszelaką postacią, dlatego kochane ciocie, wujkowie, babcie i dziadkowie: jeżeli chcecie Oli sprawić przyjemność to zamiast lizaków, mamb i czekolad podarujcie jej np. malowankę, kredki, książeczkę :)
niedziela, 10 czerwca 2012
Buntownik
Co tu dużo pisać, Ola (2,5 roku) weszła w okres buntu! Ręce opadają, ale co zrobić...
- Kiedy tata wraca z pracy, Ola nie wyobraża sobie nie mieć nas obojga na raz. Kiedyś wyszłam na zakupy a nasze dziecko wpadło w taką histerię, że chciała staranować drzwi. Wpadła w taki amok, że żadne odwracanie uwagi, żadne przekupstwo nie miało najmniejszego sensu. Tata był kompletnie bezradny. Dopiero kiedy tata powiedział, że dołączą do mnie, trochę ją uspokoiło.
- Ola stała się bardzo uparta i nieusłuchana, nie chce sprzątać zabawek, bałagani w całym mieszkaniu.
- Płacze z częstotliwością co pół godziny i w zasadzie o wszystko np. że babcia zaproponuje jej arbuza.
- Chętnie bawi się czyimiś zabawkami, ale swoimi nie chce się dzielić.
- Woli zabawę indywidualną aniżeli w grupie z dziećmi.
Jednym słowem, wyprowadza wszystkich z równowagi w tempie rakiety kosmicznej. Być może jest to spowodowane powrotem do Polski, być może odstawieniem smoczka, a być może to taki etap życia dwulatki. W każdym razie mam nadzieję, że to szybko minie!!!
- Kiedy tata wraca z pracy, Ola nie wyobraża sobie nie mieć nas obojga na raz. Kiedyś wyszłam na zakupy a nasze dziecko wpadło w taką histerię, że chciała staranować drzwi. Wpadła w taki amok, że żadne odwracanie uwagi, żadne przekupstwo nie miało najmniejszego sensu. Tata był kompletnie bezradny. Dopiero kiedy tata powiedział, że dołączą do mnie, trochę ją uspokoiło.
- Ola stała się bardzo uparta i nieusłuchana, nie chce sprzątać zabawek, bałagani w całym mieszkaniu.
- Płacze z częstotliwością co pół godziny i w zasadzie o wszystko np. że babcia zaproponuje jej arbuza.
- Chętnie bawi się czyimiś zabawkami, ale swoimi nie chce się dzielić.
- Woli zabawę indywidualną aniżeli w grupie z dziećmi.
Jednym słowem, wyprowadza wszystkich z równowagi w tempie rakiety kosmicznej. Być może jest to spowodowane powrotem do Polski, być może odstawieniem smoczka, a być może to taki etap życia dwulatki. W każdym razie mam nadzieję, że to szybko minie!!!
sobota, 9 czerwca 2012
Olka wędkarz
Akwarium Olkowej ryby było mocno zapuszczone, więc Olka z babcią Iwonką postanowiły zrobić z nim porządek, a ja zostałam wysłana po nowy piasek. W czasie mojej nieobecności Ola pucowała wszystkie sztuczne roślinki, kamyczki, zamek itd. Ryba została odłowiona sitkiem do herbaty (i umieszczona w innym małym pojemniku z wodą), bo podbierak był w drodze. Ola jak to jest jej zwyczajem rozpakowała zakupy i znalazła owy podbierak. Ponieważ byłam w trakcie urządzania nowego lokum MIMI (ryba), poprosiłam Olę żeby poszła na balkon, gdzie był basen z wodą:
ja: "Oleńko idź na balkon, tam jest basen z wodą w którym pływa mnóstwo zabawek. Możesz je sobie łowić siatką".
Ola: "Tak mamuniu!"
Mała z uśmiechem na ustach pomaszerowała i zniknęła mi z oczu, a ja po kilku sekundach słyszę:
"uda się, uda się, uda się, łowię łowię ibkę, łowię łowię ibkę, udało się!!! Mamuniu złowiłam ibkę!" Na moja prośbę babcia Iwonka poszła sprawdzić, gdzie jest Ola? ...i nie było jej na balkonie. Ola dumnie wystartowała do nas ze swoją MIMI w podbieraku i oznajmiła z nieograniczoną radością "MAMUNIU ŁOWIŁAM IBKĘ!" :) Ryba była ledwo żywa, a Olka zadowolona z siebie jak nigdy:) Po całej akcji łowienia rybki, Mimi zagościła w czyściutkim, na nowo urządzonym akwarium, a Ola stwierdziła, że klocki też można połowić siatką.
ja: "Oleńko idź na balkon, tam jest basen z wodą w którym pływa mnóstwo zabawek. Możesz je sobie łowić siatką".
Ola: "Tak mamuniu!"
Mała z uśmiechem na ustach pomaszerowała i zniknęła mi z oczu, a ja po kilku sekundach słyszę:
"uda się, uda się, uda się, łowię łowię ibkę, łowię łowię ibkę, udało się!!! Mamuniu złowiłam ibkę!" Na moja prośbę babcia Iwonka poszła sprawdzić, gdzie jest Ola? ...i nie było jej na balkonie. Ola dumnie wystartowała do nas ze swoją MIMI w podbieraku i oznajmiła z nieograniczoną radością "MAMUNIU ŁOWIŁAM IBKĘ!" :) Ryba była ledwo żywa, a Olka zadowolona z siebie jak nigdy:) Po całej akcji łowienia rybki, Mimi zagościła w czyściutkim, na nowo urządzonym akwarium, a Ola stwierdziła, że klocki też można połowić siatką.
piątek, 8 czerwca 2012
Gaduła
Po powrocie do Polski naszemu dziecku rozwiązał się język. Nawija o wszystkim i bez przerwy, a że ostatnimi czasy budzi się o 5tej, więc mamy naprawdę interesujące poranki :)
"Smok w kochu"
"Smok w kochu", czyli Olka bez swojego dydusia...
Do odstawienia Olce ukochanego dydusia zbierałam się już kilka dobry dni i ciągle szukałam pomysłu w jaki sposób to zrobić, żeby bolało jak najmniej. Jeszcze będąc w Holandii Ola zgodnie twierdziła, że smoczka odda małemu Adasiowi, żeby nie płakał, bo ona przecież jest już duża. W nagrodę miała otrzymać wymarzona hulajnogę z Kubusiem Puchatkiem. Niemniej jednak od kilku dni kładąc się do snu informowała mnie, że nie chce już hulajnogi i że nie odda dydusia. Postanowiłam iść na żywioł i po kryjomu obcięłam kawałek smoczka. Po czym przyniosłam Oli i powiedziałam, że się popsuł. Olka wpadła w szloch, krzyczała przez płacz: "Mamuniu, mamuniu, nieeeee, trzeba plasterek przykleić!!", po czym poleciała do kuchni, gdzie plaster jest ogólnodostępny. Tłumaczyłam Oli, że plasterek jest jak się skaleczy rączkę, albo nóżkę, ale mała nie przestawała płakać: "Mamuniu, uda się, uda się!". Potem wpadła na pomysł, że trzeba w takim razie kupić nowego smoka, ale przekonałam ją, że już nie ma takich dydusiów. Olka w histerii, krzyku i płaczu sama z siebie postanowiła wyrzucić felernego smoczka do kosza. No a jak już wyrzuciła, to się mocno przytuliłyśmy, Ola przyznała że jej smutno, a ja powiedziałam że mam dla niej coś na poprawę humoru i wyciągnęłam zza zasłony hulajnogę z Kubusiem Puchatkiem. Olka rozpakowała pudło pociągając nosem i wspominając dydusia, że jest wyrzucony do kosza. Z resztą przez resztę dnia też wspominała o smoczku. Potem skręciłyśmy hulajnogę, no i się zaczęło! Olka to urodzona "kierowniczka" hulajnogi! Po powrocie babci z pracy poszłyśmy we trzy na plac zabaw z ową niespodzianką. Ola świetnie radzi sobie z niesforną hulajnogą. Nikomu nie chce jej pożyczać, ba... nawet nie pozwala jej dotykać dzieciom;) Po spacerze, był basen na balkonie.
Wieczorem miałyśmy jeszcze drobną histerię w związku z brakiem smoczka, ale babcia dała radę. Poza tym plan był taki, żeby zmęczyć Olkę tak mocno, żeby zasnęła jak najszybciej i tak się stało. Babcia wzięła Oleśkę na kolana i ta wtulona w poduszkę i kołderkę zasnęła w kilka sekund.
OLEŃKA ODSMOCZONA! :)
wtorek, 5 czerwca 2012
Kraków
Meldujemy swoje przybycie do naszego ukochanego i niepowtarzalnego Krakowa, czyli do domu. Olka jest bezgranicznie szczęśliwa :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)