wtorek, 22 października 2013

Lipiec wyjęty z życiorysu

Lipiec okazał się miesiącem zmian, a to za sprawą moją (mamy Oli). Podczas luźnej rozmowy z wychowawczynią Oli okazało się, że dyrekcja bez jakiegokolwiek powodu i bez konsultacji z nami - rodzicami postanowiła zwolnić naszą panią Natalkę. Cała grupa była tym faktem oburzona, gdyż, żaden z rodziców nie skarżył się a wręcz przeciwnie był zachwycony podejściem pedagogicznym wychowawcy. Dołożyliśmy wszelkich starań aby porozumieć się z właścicielami placówki, ale bez efektu. Zważywszy na ton i sposób komunikacji w przedszkolu pomiędzy "władzami", a  rodzicami, za przyzwoleniem rodziców wzięłam byka za rogi. Zadzwoniłam do nowo powstającej placówki w bliskiej okolicy i zapytałam czy przyjęliby grupę 6-7 dzieciaków z wychowawcą. Wszystko przebiegło pomyślnie:) Od 1 września Olka ze swoimi przyjaciółmi z przedszkola zasiliła szeregi nowego przyjaznego dzieciom miejsca, a co najważniejsze ukochana przez dzieciaki Pani Natalka w dalszym ciągu jest ich wychowawczynią. Jakby było mało stresu, w lipcu rozpoczęłam małe odświeżanie naszej szuflandii przed wejściem nowych lokatorów. Podczas skrobania ściany wyskoczyło parę jeszcze rzeczy np. rura od umywalki w pokoju... Z małego odświeżania zrobił się mały remont. Ale efekt moim zdaniem wyszedł powalający, tyle, że okupiony w zasadzie całym lipcem spędzonym na porządkowaniu, pilnowaniu "fachowca" itp. Na szczęście babcia Iwonka mogła poświęcić cały lipiec swojej ukochanej wnusi, dzięki czemu, Ola nic a nic się nie nudziła:) Dziewczyny wariowały na placu zabaw, szalały w basenie na balkonie (zalewając pranie sąsiadowi, który kompletnie nie jest wyrozumiały na 30 stopniowe upały - chyba zapomniał że sam miał kiedyś nieznośne dzieci). 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz