piątek, 27 lipca 2012

Przedszkolak

Oficjalnie informuję, że nasz ukochany zbój od września rozpoczyna przygodę z przedszkolem:) 

Gaduła

Olka się awanturuje, w szale uderza ręką o stół, po czym zaczyna się śmiać i mówi: "O matko jedyna!".
-----------------------------------------------------------------------
Ola robi bańki mydlane prosto na fotel. Oczywiście fotel cały mokry. Babcia Iwonka zwraca jej uwagę:
- "Olu, nie wolno robić baniek prosto na fotel, nie podoba mi się takie zachowanie, zobacz, cały fotel jest mokry"
- "Babusiu, usiądź tam, jest sucho" - odpowiedziała Ola pokazując palcem na sofę. 
-----------------------------------------------------------------------
Podniosłam dziś głos na Olę bo była niegrzeczna i psociła. Na co Ola: "Mamuniu, spokojnie spokojnie, nie kyc, obudziś ludzi i dzieci".


Są takie momenty, kiedy nasze dziecko po prostu powala mnie na łopatki! :)

piątek, 20 lipca 2012

Ugrzecznione dziecko

Ola niemal na każdym kroku używa zwrotów: "Dziękuję, proszę, nie dziękuję". 
Ostatnio pytam:
- "Olu, czy zjesz paróweczkę?"
- "Nie dziękuję, nie mam ochoty na paróweczkę".
Tego samego dnia widząc, jak przestępuje z nogi na nogę pytam:
- "Olu, czy chcesz nocnik?"
- "Nie dziękuję, nie mam ochoty, chcę na ubikację"



czwartek, 19 lipca 2012

9 element


Dmuchacz

Olka sama potrafi sobie nadmuchać koło do pływania i rękawki, a nawet piłkę!

Olka i zasłonki Buni

W ostatnim czasie Oli wykształcił się zmysł estetyki. Wszystko nazywa, że jest albo piękne, albo nieładne. Zasłonki w pokoju u prababci Buni  (Halusi) wyjątkowo nie spodobały się Olce. Któregoś dnia po powrocie ze spaceru, Olka stanęła w owym pokoju, złapawszy się pod boki wypaliła:
"huj nie ładne te łałąki mamuniu!" (fuj, nie ładne te zasłonki mamuniu). Nasze miny bezcenne! 

Cała jestem muzyką

Ola uwielbia jak jej starszy kuzyn Dawid gra na akordeonie. Stawia sobie krzesło na przeciwko niego i wsłuchuje się w każdy dźwięk. Potem Dawidek pozwala jej ponaciskać klawisze co stanowi dla niej ogromne wyróżnienie. Babcia Stasia wyciągnęła ostatnio ze "starej chałupy" akordeon zabawkę, która należała do mojego męża kiedy był dzieckiem. Szczęścia Oli nie było końca! Urządzili z Dawidkiem niezły koncert! 

Zapobiegliwość

Olka ostatnio marzy o swojej własnej małej lornetce. Babcia Iwonka proponuje, że pójdą do sklepu i zobaczą, czy można takie cudo kupić. Po pół godzinie wracają.
Ola: "Nie ma lornetki, kupiłam mydło i łopatę!"
Zapobiegliwe dziecko:)


Kilka godzin później mała znowu wspomina o lornetce i o tym, że bardzo chciałaby ją mieć. Pomyślałam, że jest jeszcze jeden sklep z tego typu asortymentem. Zabrałam Olę ze sobą. Lornetki niestety nie było. Ola zawiedzionym głosem: "Babusiu, lornetki nie było, ale kupiłam... (tu się ożywiła) BAŃKI!" (czyli sprzęt do robienia baniek mydlanych).



Córusia Tatusia

Olka szaleje i bzikuje. Mówię do niej:
- "Jesteś małym harpaganem!" :)
- "Nie, jestem Olą Gędłek, córeczką tatusia".

niedziela, 1 lipca 2012

Ostatnie przełomy

W ciągu ostatniego miesiąca Ola zmieniła nam się bardzo, jakby taka doroślejsza się stała :) W związku z tym mamy kilka sukcesów:

1) Ola nie potrzebuje smoka do spania. "Odsmoczkowanie" przeszła bezboleśnie.
2) Od dwóch tygodni Ola jest odpieluchowana. Po nocy budzi się z sucha pieluchą. 
3) Od 2 dni Ola korzysta z ubikacji, a nocnik stoi i kurzy się ;)
4) Ola od września idzie do przedszkola. Na razie na dwie godziny dziennie i stopniowo będziemy wydłużać czas tak, żeby zatęskniła za dziećmi i panią wychowawczynią. Myślę, że jest gotowa, ale czy jest tak faktycznie to wyjdzie w praniu.
5) Od jakiegoś czasu chętnie próbuje nowe potrawy.
6) Od miesiąca nadaje jak katarynka, a ja zapomniałam co to spokój ;) Wcale mi to jednak nie przeszkadza. Ola mówi całymi zdaniami. Czasami brakuje jej słów i bardzo się złości, ale stara się jak może.

Jednym słowem dziecko nam rośnie i dorośleje... !!!

Olka i basen

Podczas pobytu w Beskidach poza chodzeniem po górach zażywaliśmy także kąpieli w pobliskim kompleksie w Leśnej. Oprócz basenu wewnętrznego jest również zewnętrzny, ale temperatura wody w basenie zewnętrznym była wyższa niż w jacuzzi, więc Ola nie miała chęci pływać "pod chmurką". Ola na basenie była po raz pierwszy i na początku nie obyło się bez kilku łez, ale po chwili pływała w rękawkach i kółku oraz z deską. Basen wpisał się w codzienny repertuar dnia. Ola uwielbia basen i pływanie.


Olka zdobywa szczyty

Zrobiły nam się małe zaległości, które były spowodowane rodzinnym wyjazdem. Ponieważ nie mieliśmy ochoty po raz kolejny na Tatry, wybraliśmy tym razem Beskidy, a za miejsce pobytu Szczyrk. Mieszkaliśmy w cudownym miejscu - Apartamenty Górska Legenda, które warto polecić każdemu, kto lubi góry, a wybiera się z dziećmi. Właściciele posesji zadbali o najmniejsze szczegóły: elektroniczne nianie dla rodziców, foteliki do karmienia, nocniki, wanienki, a przede wszystkim duży pokój do zabaw dla dzieci przypominający zamek, pełen zabawek, książeczek itp. W trakcie realizacji jest również mały plac zabaw na zewnątrz. Mamy też własny wkład w ten pokój, bo przed wyjazdem zrobiłyśmy małe porządki w księgozbiorach i w pudle z zabawkami, które oddałyśmy Legendzie. Ola szybko dorasta i to co ją interesowało jeszcze dwa miesiące temu, dziś odeszło do lamusa.




W pierwszym i drugim dniu wypoczynku towarzyszyli nam babcia Stasia i dziadziuś Grześ i pupil Nika. Ola spacerowała razem z nami i zaczęliśmy się zastanawiać nad sensem posiadania (jeszcze) wózka, bo Ola chętniej wybiera rower czy hulajnogę, a nawet nogi, aniżeli "parasolkę". Olka po raz pierwszy jechała gondolową koleją linową na SZYNDZIELNIĘ. Bardzo jej się podobało, zwłaszcza wsiadanie i wysiadanie w biegu:) Kiedy już wjechaliśmy na górę, Mała nie posiadała się z radości, biegała, bzikowała mimo upału. 



A potem odpoczywała:) 

Odwiedziliśmy też schronisko na Szyndzielni. To był początek i zaprawa przed zdobyciem Klimczoka. Na następny dzień wybraliśmy się na Klimczok. Olka weszła w zasadzie samodzielnie pod samo schronisko. Jedynie jakieś 300 m tata musiał ją ponieść w nosidle, ale to tylko dlatego, że była zmęczona upałem i śpiąca. Jak tylko znalazła się w nosidle, usnęła. Nie twierdzę, że się wchodziło łatwo, bo jednak dla 2,5 latki taka eskapada jest nie lada osiągnięciem. Na początku pomógł nam pies, którego spotkaliśmy po drodze. Piesek w pewnym momencie zniknął, więc Ola wołała go niemal do samej góry. Później pomogła nam nagroda, która "czekała na nią na górze" :) Klimczok zaskoczył nas bardzo pozytywnie fantastycznym zapleczem zarówno gastronomicznym, jak również miejscem zabaw przeznaczonym dla dzieci. 













Do szczyrku zeszliśmy odwiedzając schronisko Chata Wuja Toma. W drodze powrotnej Ola więcej czasu spędziła w nosidełku, a to dlatego, że zejście okazało się kamieniste na tyle, że nie poradziłaby sobie z przeszkodami.