sobota, 28 maja 2011

Porządek musi być

Jestem dumna z naszej Olki, bo w końcu trafia do niej, że ma posprzątać książeczki kładąc je na półkę. Oczywiście nie dokonałby się cud, gdyby nie pomoc koleżanki i jej rada:) Ania poradziła mi, żeby nie sprzątać za Olkę, nie kazać jej samodzielnie układać książeczki, tylko raz ja jedną, raz ona i tak, stos porozrzucanych książek trafił na półkę!!! :D
Poza tym Olka dzisiaj przyniosła mi Patricka, czerwonego pluszowego psa, po czym palcem pokazała, że na podłodze leżą czerwone kawałki papieru i że kosz do zabawek też jest czerwony:)

Olka rozpoznaje też nasz samochód na parkingu. Kiedyś specjalnie zaparkowałam obok innego czerwonego samochodu. Kiedy za jakiś czas Łukasz podszedł z Olą zapytałam: "gdzie twój samochód Olu?", a ona podeszła do nasz samochód i zaczęła chwytać za klamkę :) Chyba najwyższa pora zaznajamiać Olę z kolorami.

Lew

Dziś pracowałyśmy z Olka nad LWEM:)

Najpierw namalowałam głowę lwa i zadaniem Oli było przyklejenie grzywy z kolorowych tasiemek na taśmie dwustronnej. Pewnie fajniej wyglądałaby z bibuły, ale niestety nie miałyśmy pod ręką:)



Potem odbyło sie przyklejanie piankowych naklejek z nadrukowanymi lwami na kartkę. Po przyklejeniu wszystkich, nastąpiło odrywanie naklejek i przyklejanie ich sobie na twarz, włosy itp.;) 

Zrobiłam Oli lwa z szablonu na tasiemce, którym Ola bawiła się do wieczora. Niestety lew nie przetrwał próby czasu.

Stworzyłyśmy też lwa z rączki. Przykładałam Olki rączkę na czerwonym papierze, a mała widząc że "można", już samodzielnie odbijała rączkę na żółtej kartce. Potem domalowałam oczy i nos i uszy, no i lwy gotowe :)
 

Były też lwie ryki.
- "Olka, jak robi lew?"- pytam.
- "AAAAAAAAAAA" - krzyczy moje dziecko.





wtorek, 24 maja 2011

Pieczemy tort

Ola kuchnie traktuje jak pokój do zabaw. W szafkach znajduje mnóstwo ciekawych i ciągle nowych dla niej "zabawek" w postaci sitek, garnków, wałków, pokrywek. Dziś postanowiłyśmy upiec tort tak bez okazji, żeby osłodzić sobie i tak już słodkie życie.



czwartek, 19 maja 2011

Wieloryb

Dzisiaj Ola poznawała wieloryba. Ponieważ mała przechodzi fascynację farbami i ciągle się o nie dopomina postanowiłam to wykorzystać również i dziś. Trzeba płynąć z wiatrem:) Ola ślicznie zamalowała postać wieloryba i dodam tylko, że spośród kilku kolorów farb Ola samodzielnie wybrała fioletową odzwierciedlając tym samym przykładowy obrazek. Duma nas rozpiera:)


Impresja

Postanowiliśmy zaznajomić Olę z innymi technikami plastycznymi, dlatego dziś na tapecie były farby. W roli pędzli użyłyśmy paluszków. Ola bawiła się fantastycznie, a ja nawet nie miałam tyle sprzątania. Chusteczki Huggis są niezastąpione, myją wszystko! :)


środa, 18 maja 2011

Krowa

Dzisiaj Ola poznawała krowę, jej zwyczaje. Najpierw namalowałam jej krówkę, a Ola przyklejała kwiatki. Potem była kolorowanka no i zabawa z krówką :)
Muczałyśmy, chociaż nasze dziecko zamiastu "Muuu" mówi "Buuu", ale w końcu nabędzie wprawy. Oglądałyśmy książeczki i czytałyśmy historyjki gdzie była jakakolwiek krowa:)


piątek, 13 maja 2011

Pszczółki to są nasze przyjaciółki

Dziś bawiłyśmy się z Olą w pszczółki. Było fantastycznie. Naklejałyśmy piegi, takie jak ma pszczółka. Ola biegała z nią po całym pokoju i mówi najpiękniejsze "DZYYYYYY" (odgłos pszczoły) :)

poniedziałek, 9 maja 2011

Długo oczekiwani goście

Przyjechali do nas Goście w ilości sztuk 3: ciocia Ania, wujek Grzesiu i Lusia:) Olka nie posiadała się ze szczęścia, jak również i my z Łukaszem. To był wyjątkowy i fantastyczny czas, który upłynął nam niezwykle szybko. Zwiedzaliśmy Holandię, objadaliśmy frykasami, śmialiśmy się i patrzyliśmy jak dziewczyny tj. Lu i Olka się poznają. Lu była tym bardziej łakomym kąskiem dla Oli bo w zasadzie nie ma kontaktu w Brielle z żadnymi dziećmi. Dziewczyny nie zawsze nadawały na tych samych falach i docieranie troszkę trwało. Patrzyłam i podziwiałam ilu rzeczy Ola nauczyła się od Lusi m.in.  zrobiła się spokojniejsza, uważniejsza i bardziej samodzielna. Pod każdym względem weekend majowy był uroczy i niezwykły :)
Myślę, że to początek wspaniałej przyjaźni:)

Gouda


Wybraliśmy się po raz drugi do Goudy. Niestety w niedzielę miasto jakby "wymarło", pewnie wszyscy wyjechali nad wodę. Niemniej jednak chcemy jeszcze raz uderzyć na miasto i tym razem zwiedzić muzeum serów:) Ola biegała po rynku strasząc gołębie, bo to jedno z jej ulubionych zajęć:) Jest coraz bardziej sprawniejsza i zwinna. Podczas zwiedzania Goudy z jednej restauracji dobiegała muzyka (przyjęcie weselne). Nasze dziecko niewiele myśląc zaczęło tańczyć na środku rynku, czym rozbawiało turystów. Jest taka niesamowicie pozytywna.