środa, 18 kwietnia 2012

MUCHA

Jako że Olka boi się panicznie MUCHY postanowiłyśmy dziś okiełznać jej strach. Wykonałyśmy kawał dobrej roboty i nie da się ukryć, że Ola przy klejeniu owada pękała ze śmiechu. Najczęściej rozbrajało ją odklejające się skrzydełko, albo głowa :)
Do przygotowania muchy potrzebne nam były:
- drewniane spinacze do bielizny
- czarny brystol
- czarna farba i pędzelek
- złote kropki 
- taśma dwustronnie klejąca
- przeźroczysta sztywna folia (ja wycięłam z jakiegoś przypadkowego opakowania) z której powstały skrzydła



niedziela, 15 kwietnia 2012

Szalone kubki

Najprostsze zabawki są najfajniejsze i sprawiają naszej Oli najwięcej radości. Czy to akwarium z papieru, czy namiot z koca, najważniejsze żeby było ciekawie i coś nowego. Kilka dni temu kupiłam trzy komplety plastikowych kolorowych kubków, które  będziemy zapewne używać do wielu ciekawych zabaw w przyszłości. Dziś postanowiliśmy się z Olką pobawić w budowanie i strącanie piłką wieży ustawionej z tychże kubeczków. Ola brała czynny udział w budowaniu jak również strącaniu budowli. Najpierw turlała piłkę, później kopała. Było mnóstwo śmiechu. 

























Następnie bawiłyśmy się w "abrakadabra, hokus pokus gdzie jest Patrick?", czyli w dwa a później trzy kubki. Ola nie posiadała się ze śmiechu. 





Skubane kredki

Jak w domu jest za cicho, to może oznaczać tylko jedno: Ola coś kombinuje:D Ostatnio postanowiła zrobić porządek z kredkami.

Cyfra 5

Olka liczy do 5:) Zastanawiam się czy przypadkiem kiedyś nie zostanie księgową, bo liczy wszystko np. pieluchy w łazience, zabawki, klocki, makaron itd. Liczy to nasze małe liczydło i liczy. Największy problem ma z wypowiedzeniem "cztery", ale ćwiczymy dzielnie :) 
Ola jest na etapie powtarzania wszystkiego co usłyszy, więc teraz trzeba pilnować języka zwłaszcza w czasie prowadzenia samochodu. Dziś Łukasz podczas zabawy z Olą użył określenia : "Tata górnik" i to tak rozbawiło naszą córkę, że cały dzień chodziła, śmiała się i mówiła: tata górnik. Ola bardzo ładnie wypowiada R. "TRAKTOR" i "KOPARKA" w dalszym ciągu robią furorę. Mała powtarza coraz dłuższe i trudniejsze wyrazy np. geolog. Uczy się w zaskakującym tempie. Śmiga wszystkie kolory po angielsku. Dziś rysując tatę górnika, mówię: "Olu weź kredkę w kolorze BLACK (czarny)", więc mała nie zrobiła nic innego, jak tylko wyjęła z piórnika czarna kredkę. 

piątek, 13 kwietnia 2012

MAMA &TATA

Po raz pierwszy Ola nas narysowała, tak sama z siebie. Mamy włosy, oczy, usta i pękamy z dumy!:D

MAMA


TATA

czwartek, 12 kwietnia 2012

RYBA

Kontynuując tematykę ryb, dziś Olka wykonała piękną kolorową rybę.
Potrzebne nam były:
- karton, 
- klej,
- kolorowe kropki
Oli zadaniem było naklejenie łusek (czyli kolorowych kropek) na rybę. 
Mała tak się rozochociła, że musiałam jej narysować później jeszcze jedną rybkę do oklejenia. 
A oto efekt pracy naszej Oleńki:

środa, 11 kwietnia 2012

AKWARIUM

Olka tęskni za swoją rybką, dlatego postanowiłyśmy zrobić akwarium.
Były nam potrzebne:
- pudło kartonowe
- kolorowy papier
- plastikowe rybki
- sznurek/żyłka
- nóż
- nożyczki
- taśma dwustronna
- kilka klocków z dziurkami


Najpierw przykleiłyśmy niebieski papier kolorowy do wnętrza pudełka. Następnie przyszła pora na koralowce, glony itd. Glony powstały z odrysowanej rączki Oli. Następnie mała przyniosła wygrzebane gdzieś ze sterty materiałów plastycznych naklejki z rybami, konikami morskimi i żółwiami morskimi i samodzielnie poprzyklejała. Od góry nacięłam nożem linie przez które przewlekłyśmy na żyłkach plastikowe rybki. Na końcu żyłki umieściłam drewniane klocki, za które Olka chwyta i przesuwa ryby. Dzięki temu nasze AKWARIUM żyje:) Na koniec dorzuciłyśmy kilka muszelek i gotowe!









Żartownisia

Olka siedzi w wanience pod prysznicem. Cała łazienka mokra i wszędzie mnóstwo piany. Pewnie pod moja nieobecność wyszła z wanny i latała po łazience. 
Pytam bąka:
ja: "Olu, kto zrobiła tu takie bajorko?"
Ola: "Tata :)".


************
Ola zjadła na obiad tylko pół naleśnika. Druga część została na talerzu w kuchni. Po jakimś czasie wchodzę do kuchni i widzę, że talerz stoi pusty. Wiem, że Łukasz zjadł resztę. Pytam Oli:
ja: "Olu, a gdzie jest naleśnik? Kto zjadł resztę?"
Łukasz (uśmiechając się): "Ola"
ja: "na pewno Ola zjadła?"
Ola: "Ola" :)

poniedziałek, 9 kwietnia 2012

Wielkanocna zmokła kura

Święta Wielkanocne minęły nam szybko i na dodatek pod hasłem "wichry niespokojne potargały sad". Wiecznie wiejący wiatr i deszcz pokrzyżowały nam niemal wszelkie plany związane z poznawaniem dalszych i bliższych okolic Axel. Niemniej jednak Wielkanoc to Wielkanoc, Ola pomogła mi przygotować święconkę. Ponieważ nie mogłyśmy nigdzie zdobyć lukrowego baranka a na "hand made" było już za późno, Ola użyczyła nam swoją kurkę, owieczkę i baranka. Do Święconki chciała wrzucić jeszcze żyrafę i zebrę, ale to przecież nie Arka Noego;) Fascynowały ją pisanki, które wyjmowała i ponownie wkładała do Święconki. Miała również swój mały filcowy koszyczek w którym nie mogło zabraknąć czekoladowych jajek i zająca. Jajeczka w Olinkowym koszyku były kawowe, więc tym samym nasze dziecię zamiast o 20tej, poszło spać dobrze po 22ej. Chodziła po domu jak zajączek z reklamy Duracella. Generalnie zastanawialiśmy się czy w ogóle zamierza spać. W końcu zasnęła... z oporami ale jednak ;)

W pierwszy dzień Świąt próbowaliśmy nie dać się pogodzie i pojechaliśmy we trójkę do Hulst. Miasteczko urocze, a Olka znalazła się w siódmym niebie po odkryciu małego placu zabaw, gdzie się mogła  wybiegać, wyszaleć. Z wielkim trudem wyciągaliśmy ją spod wiatraka, nie obyło się też bez okazania wymuszonego niezadowolenia, ale i to ujarzmiliśmy. Spacerowaliśmy uliczkami, oglądaliśmy prace w galeriach, niestety tylko przez szybę. 



 Po tak ogromnym dotlenieniu w ciągu całego popołudnia Ola padła jak kawka... a za nią tata:)



piątek, 6 kwietnia 2012

Szczęśliwie nam:)

Dziś Olki dobytek powiększył się o plastikową huśtawkę, którą zamierzamy przywieźć do Polski (jeszcze nie mamy opatentowanego sposobu), a która zapewne zalegnie w ogrodzie u Babci Onki i Dziadka Zicha, no i oczywiście wyczekany fotelik rowerowy marki o wdzięcznej nazwie QIBBEL ;) Na szczęście nie wiele ma wspólnego z WC;) Jedynie mamy inną "tapicerkę" niż ten prezentowany poniżej. Myśleliśmy, że Olka będzie broniła się rękoma i nogami przed jazdą w takim siedzisku, ale.. milo się rozczarowaliśmy :) Największą tragedią okazało się zakończenie przejażdżki, bo małej jazda za MANIUNIUĄ sprawia ogromną przyjemność. Teraz będziemy jeździły na wycieczki rowerowe codziennie, jeśli tylko pogoda nam na to pozwoli. Jesteśmy dumni z naszego koralika, że tak świetnie sobie radzi i nie marudzi. Już niebawem wrzucimy jakieś zdjęcia z wycieczki rowerowej.

Innym powodem naszego szczęścia jest fakt, że najprawdopodobniej pod koniec kwietnia przyjedziemy na tygodniowy urlop do Polski z czego ogromnie się cieszymy :)

środa, 4 kwietnia 2012

pies Nika

Wygrzebałam z lutowych zdjęć :) 
Ola namalowała farbami NIKĘ, swojego ulubionego czteronoga:D Bo jej miłością bezapelacyjnie nadal pozostaje rybka MIMI.

poniedziałek, 2 kwietnia 2012

Przygrywanie do kotleta

Ola jeszcze będąc malutkim ledwie chodzącym robaczkiem uwielbiała muzykę. Nasze dziecko "śpiewa, tańczy, recytuje" ;) A tak poważnie, to  ma bardzo dobry słuch i potrafi bawić się dźwiękami i każdą, nawet najmniejszą rzeczą która wydaje jakikolwiek odgłos. 
W czasie niedzielnego obiadu nie mogło zabraknąć przygrywki do tzw. kotleta :)


Tu jeszcze nie miała roku, a już jej się nogi i biodra rwały do tańca :)
Do Teletubisiów Ola też stworzyła choreografię.


Zosia Samosia


Ola zaskakuje nas samodzielnością. Potrafi już sama pięknie się wykąpać, umyć zęby (nałożyć pastę na szczoteczkę, wyszorować zęby - nawet trzonowe, wypluć pastę), wsypać sobie chrupki do miski, samodzielnie jeść, wchodzić po stromych schodach, włączyć sobie wieże i ulubione piosenki, włączyć/wyłączyć tv, obsługiwać dotykowy telefon komórkowy wchodząc w swoje ulubione katalogi, potrafi kroić nożem, no i potrafi się ubrać. Ostatnio założyła spódniczkę całkiem sama, a za chwilę wparowała do pokoju w ubranych samodzielnie spodniach. Trudność była taka, że ubierała je na getry i spodnie są dość wąskie, ale jak widać - Olka dała radę i nie ważne, że tył na przód:) Rodzice i tak umierają z dumy!!:D

Test KASKU rowerowego

No więc tak... Dostałam od mojego męża piękny rower i to 8-biegowy. Ponieważ Olka wyraziła chęć do jazdy razem z mamą, nie mogło  obejść się bez zakupu kasku, który sama sobie wybrała, kiedy staliśmy już do kasy:D Kask tani nie był, ale przede wszystkim bezpieczeństwo naszego dziecka. Ola uwielbia swoje nakrycie głowy. Tata z Olką nawet poddali kask testom póki co w warunkach domowych:D Jak tylko zakupimy fotelik rowerowy to się zaraz pochwalimy.

Karuzela

Olka uwielbia karuzelę. Zapałała miłością do jednej w centrum handlowym jeszcze będąc w Krakowie . W Axel też jakąś mamy. Może nie jest tak kolorowa i świecąca, ale według naszej Olki jest najfajniejsza atrakcją w mieście:) Młoda nie potrafi jeszcze powiedzieć karuzela, więc mówi tylko "KA". Od kilku miesięcy uwielbia też bajkę "In The Little Night Garden", gdzie również jest karuzela. Na koniec bajki karuzela się zamyka, a Olka wpada w tak straszliwy szloch, że za każdym razem kiedy bajka jest emitowana (5 dni w tygodniu), muszę ją na koniec przytulać. Strasznie to przeżywa. Próbowałam wyłączyć TV, ale jest awantura, próbowałam odwrócić jej uwagę, ale i to nie podziałało.

MYCIE GŁOWY

Mycie olkowej głowy to koszmar i dla dziecka i dla nas. Co niedzielę mam więcej siwych włosów i nadszarpnięte nerwy. Ola nie znosi myć głowy i zastanawiamy się dlaczego, bo w Polsce do jakiegoś czasu nie mieliśmy z tym żadnego problemu. Ola rzuca się w wanience, wpada w histerię do tego stopnia, że wyrywa sobie włosy ze złości i to garściami. Jesteśmy zrozpaczeni, bo żadne, ale to żadne metody nie skutkują. Idąc tropem Super Niani, pomyślałam, że kupię jej fajne kolorowe puzzle przyklejane do płytek i za każdym razem kiedy bezboleśnie (mniej lub bardziej) umyjemy głowę, Ola w nagrodę otrzyma jeden klocek, albo dwa. Niestety pomysł okazał się fiaskiem, bo jak tylko zaczęłam Oli delikatnie dłonią moczyć głowę, mała wpadła w szał i wyskoczyła jak poparzona z wanienki wprost do mnie na ręce. Próbowaliśmy odwracać uwagę, rozmawiać, tłumaczyć, pokazywać, że mycie głowy nie boli, delikatnie spłukiwać włosy, zasłaniać buzię i co? I NIC! W planach mamy jeszcze użycie kolorowej pianki do włosów i robienie śmiesznych fryzur... może wtedy... Póki co jesteśmy bezradni. Otulamy Olkę ręcznikiem tak, żeby nie wierzgała nogami i rękoma i na siłę płuczemy włosy z szamponu. Wszelkie rady mile widziane. Aha, jeszcze w tym tygodniu, albo przyszłym kupimy maskę do nurkowania... Nie śmiejcie się, staramy się jakoś okiełznać paraliżujący strach naszego dziecka, bo jej komfort psychiczny i spokojny sen są dla nas najważniejsze. p.s. Właśnie wpadłam na pomysł, że może jutro na kartce papieru poprzyklejamy szampon, jakąś dziewczynkę albo chłopczyka w wanie i potem mu dokleimy z waty pianę na włosach, a potem jeszcze suszarkę i czystą głowę na koniec:D I jeszcze umyjemy głowę jakiemuś pluszakowi i przy okazji go wypierzemy;) Plan na jutro jest! Trzymajcie kciuki za powodzenie AKCJI:)

Zaborcza Olka

Ola w zasadzie nie widzi taty przez cały dzień, bo jak my przekręcamy się na drugi bok, to tata już wychodzi do pracy, a wraca dopiero o 18tej. Olka po 19:30 pada jak kawka, więc w tygodniu nie mają wspólnego czasu zbyt wiele. Jak Łukasz tylko otwiera drzwi, Ola stoi w przedpokoju i podaje mu kapcie, rzuca się na szyję, obcałowuje i jest gotowa do gonitwy. Dlatego do gonitwy, bo ich ulubioną zabawą jest bieganie wokół stołu, pod stołem itd. ewentualnie skakanie po łóżku w sypialni na górze. Czekam tylko, aż z którymś trzeba będzie jechać do szpitala na szycie głowy;) A tak poważnie to nawet nie staram się ingerować w ten "ichni" czas. Siadam sobie w kątku i zajmuję się swoimi sprawami. Dziś wykorzystując fakt, że Łukasz jest w trakcie obiado-kolacji rozpoczęliśmy rozmowę. Olka w tym czasie zachęcała tatę do biegania wokół stołu i strasznie marudziła, mimo kilkukrotnego upominania, że "tata musi najpierw zjeść obiad, żeby mieć siłę się z nią bawić". Nie zadziałało. 
W końcu Łukasz mówi: 
 - "Oleczko, tatuś wie, że jesteś i wcale Cię nie ignoruje, tylko chce porozmawiać z mamusią przez chwilkę" 
 - "Z mamą NIE" - odpowiedziała stanowczo Olka. 
- "A z kim?" - zapytał 
- "Tata goń!" 
 No i weź bądź tu mądry co odpowiedzieć. Wcale się nie dziwię, że mała jest taka zaborcza o te półtorej godziny i swojego tatusia i nawet mi to nie przeszkadza:)

niedziela, 1 kwietnia 2012

Pryma Aprilis

Dokładnie 3 lata temu dowiedzieliśmy się, że na świecie pojawi się nasza Mała Radość:D Dziecko które postanawia się ujawnić w Pryma Aprilis, nie może być spokojne, apatyczne itp. Ono musi być takie jak Olka. Generalnie Ola jest taka jak sobie ją wyobrażaliśmy, że jak broi to w tak uroczy sposób, że człowiek nie potrafi się na nią złościć, że będzie samodzielna, wesoła, żywa, taki mały chachar :) Do tego teraz dochodzą nowe Olkowe dialogi, powiedzonka, które rozkładają nas na łopatki. Czasami nie potrafimy opanować śmiechu:D

Dziś bawiąc się z tatą na dywanie i skręcając klocki (Olka zabrała mu jakieś części do skręcenia):
Łukasz: "Olu daj mi proszę klocki, bo nie będę mógł skończyć skręcać ci domku".
Ola: "Poko, poko Tatuś" :)  (spoko, spoko tatuś)